Przyznam się szczerze, że początkowo w wyzwaniu poliglotki skłaniałam się bardziej ku francuskiemu, lecz będąc na obozie z językiem angielskim na który przyjechali Amerykanie, na ponad tydzień zajęłam się tylko ich językiem. I tak, dzięki obozowi, dzięki spędzaniu czasu z Amerykanami udało mi się wypełnić kilka zadań:
- słuchać i robić całkiem coś innego. Tak, bo spędzając z nimi tak dużo czasu, choćby podczas posiłków chcąc nie chcąc, było się zmuszonym słuchać ich rozmów.
- nauczyć się kilku piosenek czy wierszyków, których uczą się dzieci w USA.
- w pobliżu obcokrajowców był czas rozmów tylko po angielsku. Czyli o polskim trzeba było zapomnieć.
O dziwo jednak, przez pierwsze dni obozu (chociaż w zasadzie przez większość) miałam totalną blokadę językową. Trochę mnie to martwiło i wręcz było mi wstyd, bo przecież prawie każdy dzień posługuję się angielskim, czy to oglądając coś na youtubie, czy pisząc ze znajomymi przez internet (poznanych np na poprzednich campach, gdzie byłam uczestnikiem). W dodatku trzy lata temu podczas wakacji pracowałam w Anglii, więc osłuchana z językiem jestem. Plus English Campy na których bywam od 2012 r. i na których byłam w grupie advanced.
Dziś już trochę minęło od obozu i… wiem dlaczego tak było.
Jeżeli już jesteśmy przy angielskim, to warto zaznaczyć, że po obozie zaczęłam oglądać filmiki na youtubie z dziedziny, która mnie aktualnie interesuje, czyli ćwiczenia rozciągające, które przygotowują do tańca klasycznego, inaczej zwanego baletem. Ćwicząc i słuchając znanych światowych baletnic, poznaję słownictwo tej branży, jak np. przysiady, szpagat czy rozgrzewka. W dodatku ich filmiki zawierają nazwy poszczególnych części ciała, których nie znałam, jak np. udo czy łydka.
Jeżeli chodzi o język francuski, to podczas obozu bardzo za nim tęskniłam (taaaak, ta nie do opisania miłość do tego języka wciąż trwa!), więc kiedy tylko miałam okazję zajrzeć do Empiku (którego nie ma w Cieszynie) od razu kupiłam kwartalnik Français Présent, dzięki któremu można się wiele nauczyć i dzięki któremu wypełniłam dwa zadania:
- przeczytałam artykuł z obcej dziedziny (poznając nowe słówka)
- nauczyłam się kilku przysłów oraz wyrażeń potocznych
Poza tym w obu językach:
- czytam dwie książki jednocześnie
- nauczyłam się na pamięć modlitwy “Ojcze nasz”
- jestem w trakcie opisywania każdego przedmiotu w moim domu. Nie wiem czy zrobię to zadanie podczas wyzwania, ponieważ bardzo mnie męczy, ale na pewno kiedyś mi się uda!
Zaintrygowałaś mnie tą modlitwą w języku obcym ☺ jeszcze dziś spróbuje znaleźć wersję po rosyjsku. Kiedys dawno dawno temu pamietam, ze miałem w domu Stary Testament tylko juz nie pamietam czy po rosyjsku czy po angielsku :/ Ps. Też lubię wyzwania poliglotki 😛 pozdrawiam 😁
Powiem szczerze, że sama bym na to nie wpadła 😛 Sandra z bloga (i vloga) Madame Polyglot podała przykładowe zadania i wlasnie z nich korzystam 🙂
😁 <3
Super! Jestem pod wrażeniem! Gratuluję wytrwałości i takich sukcesów 🙂 Ja ostatnio wciąż słyszę wokół, że ludzie umieją język (angielski), dzięki oglądaniu filmów i graniu w gry i zaczynam dochodzić do wniosku, że ja chyba źle oglądam 😉 Dlatego tym bardziej podziwiam Twoją wytrwałość i osiągnięte efekty 🙂
Nie bądź. Niestety już nic nie robię z angielskim, pomimo żebym chciała. W ostatniej części postanowilam o tym napisać. Po prostu nie umiem zmusić się do tego języka i większość było zrobione (niestety) przez przypadek…
Ale być może ten przypadek zaowocuje czymś fajnym. W końcu pojawiły się nowe kontakty, a to daje okazję do nowych przypadków 🙂