Bardzo się cieszę, że cięższy czas jest już za mną. Mam nadzieję, że za mną. Nie chcę, by teraz wyskoczyło coś negatywnie nieprzewidzianego. Ale… chyba nikt nie lubi nagłych strasznych sytuacji, czyż nie?
ZOBACZ WPIS: KIEDY NIE MOŻESZ ROBIĆ TEGO, CO KOCHASZ
Cieszę się, bo w końcu mogę robić to, co kocham. Mogę realizować plany, których trochę jest. Wiele z nich związanych jest z blogiem, o czym wkrótce się przekonacie.
Magisterka
Oczywiście, pracę magisterską dalej muszę pisać, w tej sprawie się nic nie zmieniło. No ale nie narzakam, bo w końcu zaczęłam żyć! Mogę pracować, czyli uczyć, czyli wykonywać upragniony zawód. Oprócz lekcji francuskiego, mam też i polskiego jako języka obcego. Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale stało się! I nawet mnie to kręci. Ciekawie jest dowiadywać się nowych rzeczy na temat języka, którym posługuje się od dzieciństwa. Muszę przyznać, że czasem czuję się jakbym to ja uczyła się polskiego, nie ten ktoś, ów uczeń. A magisterka, no cóż, nie jestem moim priorytetem życiowym, tylko jego częścią. I tego chciałabym się trzymać. Hej! Nie narzekam! Lubię swoje studia i z niecierpliwością czekam aż uzyskam dyplom zostając panią mgr Klaudią.
Pani kierowniczka
Nikt nie zapytał mnie w tym roku o zgodę czy chciałabym kontynuować bycie kierowniczką na obozie dla dzieci. Myślę jednak, że uznali to za całkowicie zbędne, czuli, że chciałabym pociągnąć to dalej. Zaledwie kilka dni temu, opiekunowie nazwali mnie „obozową mamusią”. Bycie kierownikiem, to ogromna odpowiedzialność, mimo posiadania mnóstwa osób do pomocy. Pracuję nad tym, by być jeszcze lepszą niż rok temu. Taką, którą zechcieliby naśladować, jakkolwiek to brzmi. Bo bycie liderem, to nie rządzenie ludźmi. Jaki według Ciebie powinien być idealny przywódca?