Po dość szalonym dniu, usiadłam do komputera, by kupić sobie bilet miesięczny, jednak po przeliczeniu kosztów, doszłam do wniosku, że będę jeździła na jednorazówkach (i nie, nie mam na myśli jednorazowych siatek rodem ze spożywczaka). Zamknęłam kartę, po czym otworzyłam nową, wpisując adres edytora tego bloga. Nie planowałam pisać dzisiaj nic, ale skoro już zaczęłam, to skończę.
Wróciłam z uczelni, zjadłam obiad, umyłam naczynia i usłyszałam dzwonek do drzwi. Przyszedł pan, by odczytać licznik z gazomierzu. Sytuacja na pozór banalna, jednakże gazomierz ukrył się i nie było możliwości by go znaleźć. W poszukiwaniu urządzenia, wraz z nieznajomym panem udałam się do piwnicy, która okazała się bardzo duża, o dziwo jasna i kręta jak labirynt. Nigdy nie przypuściłabym, że piwnica w zwykłym małym domku jednorodzinnym może zawierać taką ilość pomieszczeń, nawet zamkniętych na klucz, jak gdyby w środku znajdowało się coś tajemniczego. Gazomierza oczywiście nie znaleźliśmy, więc trzeba było wykonać telefon do właścicielki. Jest. Licznik odpisany, dzień mógł toczyć się spokojnie dalej. Jednak nie tutaj. Z lodówki wydzielał się przerażający smród. Na dodatek pod spodem lała się woda. Pięknie: właścicielki nie ma, a tu „takie akcje”. Niemniej jednak trzy mądre studentki poradziły sobie doskonale. Przesunęły lodówkę, oczywiście uprzednio wyłączając ją z prądu. Poruszały „małym pichoczkiem” („zaworkiem”, „dziubolcem”?) do odpływu wody, wytarły półki. Ich oczom, a przede wszystkim nosom ukazało się mięso z indyka, które porządnie ukryte wydawało przerażającą woń. To właścicielka domu wyjeżdżając, zostawiła nam” niespodziankę”. Niemniej jednak, pomimo wszystko, jest luźno i przyjemnie.
Poza tym zauważyłam, że słońce działa na mnie niesamowicie pozytywnie. Oczywiście, nie oznacza to, że gdy jest pochmurno, ja też jestem pochmurna, lecz gdy świeci, mam więcej chęci do działania. Umilam sobie dni kawą, pyszną kawą, która przecież „is always good idea”.
Prawdziwy survival 🙂 Muszę przyznać, że rozumiem powagę sytuacji, jednak wpis jest bardzo przyjemnie i zabawnie napisany 😉 I oczywiście dołączam się do „good idea” 😉