Nadeszła właśnie ta wiekopomna chwila, kiedy wena twórcza mnie naszła i nie mogę tej okazji zmarnować. W zasadzie sprecyzować muszę, że wena ta dotyczy zwykle apdejciku, czyli tego co u mnie aktualnie słychać lub jakie to luźne (nieluźne) myśli krążą po mojej głowie.
Minął rok….
… odkąd opublikowałam ostatni apdejt. Od tamtego czasu tak wiele się zmieniło! I bynajmniej nie mam na myśli pandemii koronawirusa, który wszystkim wywrócił życie do góry nogami.
Praca marzeń
Ano tak. W końcu robię, to co kocham, czyli prowadzę własną działalność ClaudieMonique – Francuski z wyobraźnią. Uczę też w szkole, gdzie mam maciupeńki etacik, którego, swoją drogą, w ogóle się nie spodziewałam.
Pewnego słonecznego dnia zadzwonił telefon.
-No cześć – odbieram słuchawkę.
-Cześć. Słuchaj, Klaudia, ty jesteś już na stałe w Cieszynie?
-Tak.
-W szkole XYZ pilnie poszukują nauczyciela języka francuskiego. Tyle i tyle godzin tygodniowo. Jesteś chętna, prawda? Pomyślałam o tobie, bo wspominałaś kiedyś, że bardzo lubisz dzieci, zwłaszcza jak miałaś te praktyki francuskiego w przedszkolu. No, i masz skończoną romanistykę? Nauczycielską? Idealnie nadajesz się do tego. To w takim razie już dzwonię do P, że jesteś chętna.
Jestem chętna, fajnie jest. I ilość godzin jak najbardziej mi odpowiada. Szczerze powiedziawszy, to myślałam sobie kiedyś, że chciałabym mieć kilka godzin w szkole, a tak, to pracować na własny rachunek.
To co Ty, Klaudia, tak właściwie robisz?
Wszystko. Uczę francuskiego, polskiego jako języka obcego, piszę (wkrótce dodam więcej info na ten temat jak tylko podpiszę wszystkie umowy), liczę, tworzę grafiki, zarządzam, tworzę, organizuję. Po prostu prowadzę działalność, a więc wiele, co się z nią wiąże.
I kurka, strasznie lubię tą różnorodność. Mam nadzieję, że dzięki temu nie popadnę w codzienną rutynę, bo mój dzień wygląda dość różnorodnie.
Lubię też tą wolność. Że robię co chcę i kiedy chcę. Bez spiny (no ok, czasem jest spina, ale to co innego, kiedy sam sobie ją „narzucisz”), na lajcie. Genialne.
Oki, a o co chodzi z tytułem? Dlaczego nie jesteś odważna?
No właśnie. Ludzie mówią, że jestem. I być może coś z prawdy w tym jest, co widać, jeśli obserwujesz mnie na insta lub na fejsie.
Po prostu próbuję i myśli jestem „a nuż się uda”. I potem się udaje, co niezwykle mnie zaskakuje. Oczywiście nie wszystko, ale część tak. Bo próbuję.
Natomiast są rzeczy, których nie umiem przeskoczyć (być może jeszcze) i to sprawia, że sobie myślę, że odważna nie jestem. Bo gdybym była, też bym spróbowała, a potem „a nóż, widelec, może się uda”.
I taką puentę mam. Może teraz nie wychodzi, może nie ma się odwagi spróbować, ale kiedyś się będzie miało. W swoim, jakimśtam czasie 😉
A ja i tak zachęcam, by próbować. Nawet jak się ma myśli, że wyjdzie się na głupka.
Ostatnio tak miałam. Pisałam maila i pomyślałam sobie, że zrobiłam z siebie totalną idiotkę. Powaga. Myślę se „masakra, Białończyk. Co ty zrobiłaś w ogóle?”. A potem WOOOOOOW, WHAAAAAAT?! I tak to już jest.
Odwagi! Kimkolwiek jesteś i to czytasz 🙂
~Klaudia.
Tu czytam ja – cyś 😀 😀 😀
Nie mogę się doczekać aż przeczytam coś w końcu od Ciebie – Kadziula 😀
na razie to jest „lorem ipsum” :D: 😀
aaaa znam to 😀