Czy wiesz, że ustalenie zasad jakie będą panować na lekcjach sprawia, że uczniowie czują się bezpiecznie?
Na pierwszy rzut oka, wydaje nam się to nielogiczne. Przecież nie lubimy zasad, nie lubimy się do nich dostosowywać. Uwielbiamy je łamać. Tymczasem okazuje się, że uczniowie je lubią, choć nie są tego świadomi.
Wróć jednak na chwilę do czasów szkoły czy studiów. Przypomnij sobie jakich nauczycieli lubiłeś najbardziej, a może jakie przedmioty wydawały ci się najprostsze do zaliczenia (i nie mam na myśli poziomu trudności danego przedmiotu). Czyż nie właśnie te, na których były jasno określone zasady? U mnie tak było i jest. O wiele łatwiej jest mi się uczyć, gdy wiem co mnie czeka.
Oczywiście nie w każdej grupie będą istniały takie same zasady. Bądźmy szczerzy- każda klasa się od siebie różni: jedna jest rozbrykana, z drugą ciężko nawiązać kontakt, a trzecia z chęcią wykonuje wszystkie polecenia nauczyciela.
Dlatego powinny być elastyczne. Bo to, co w jednej grupie będzie uchodziło za sukces, w innej ujdzie za porażkę.
No dobrze, a co w takim razie ze złamaniem któregoś z podpunktów?
Konsekwencja musi być.
Skoro ustalone jest, że nie wolno biegać w sali, to nie wolno. Każdy, kto złamie zasadę, będzie siedział w pierwszej ławce, zaraz przy biurku nauczyciela. Na pobłażanie nie można sobie pozwolić:
„No dobrze, tym razem ci się upiekło, siadaj na miejsce, ale następnym razem będziesz siedział tuż przede mną”.
Z regulaminu powinien wywiązywać się też nauczyciel.
Skoro obiecał, że nie będzie robić niezapowiedzianych kartkówek, nie może pewnego dnia przyjść, jak gdyby nigdy nic i zrobić „miłą” niespodziankę swoim uczniom.
Uczniowie bacznie obserwują i będą starali wykorzystać każdą okazję, by wypróbować nauczyciela, by sprawdzić czy jest konsekwentny w tym, co mówił na lekcji organizacyjnej. Jeżeli nie, pozwoli sobie wejść na głowę, a wtedy katastrofa będzie murowana.
Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Dobrze zresztą pamiętam to ze szkolnych lat – jeśli nauczyciel nie wnosi sobą autorytetu, ale przy tym nie jest człowiekiem… kiepsko to widzę.
„Nie jest człowiekiem”, czyli w sumie „zapomniał wół jak cielęciem był” ;/
Ja się wciąż zastanawiam jak w obecnych czasach nauczyciele nie potrafią zapanować nad dzieckiem na lekcji, które chodzi po klasie, przeszkadza innym i tak dalej. Za moich czasów to było nie do pomyślenia.
Teraz są takie dziwne czasy że ja się zastanawiam skąd nauczyciele biorą tyle siły psychicznej żeby z tymi bachorami dać radę. Jak mi syn opowiada co „koledzy” potrafią robić to za głowę się łapię. Kiedyś tak ni było.
W takiej sytuacji biegalabym tak dlugo az nie usiądw na pierwszwj ławce. To mohe ulubione miejsce. Dla mnie nie bylo przedmiotów łatwych czy trudnych. Byli tylko porąbani nauczyciele. I mowie tu poważnie, tacy, którzy w żadną stronę nie wywiązywali się ze swoich obowiązków i robili wszystko, żeby pokazać co to nie oni
Temu powinny być elastyczne, bo nie w każdej klasie się sprawdzą 😉
Ja z moją wychowawczynią nie żyje w zgodzie a muszę jeszcze z nią wytrzymać 2 lata 🙂
Pedagogiczne podejście 🙂 Krótko, zwięźle i na temat.
prawda jest taka, że dzieciaki teraz są okropne ! bezstresowe wychowanie i efekty są .